Styczeń zaczął się dla mnie od próby upieczenia tortu dla bratanicy na jej 6 urodziny. Oczywiście musiałam się porwać na coś czego wcześniej nie robiłam no i oczywiście poległam ;). Jak z biszkoptem nie miałam żadnego problemu, tak z kremem maślanym, którym postanowiłam ozdobić tort już miałam większy problem. Krem zrobiłam dzień wcześniej i wydawało mi się, że jest oki schowałam go więc do lodówki, aby następnego dnia ozdobić nim tort. Po wyjęciu z lodówki krem był twardy zaczęłam więc czytać na blogu http://www.mojewypieki.com z którego zaczerpnęłam przepis czy tak powinno być i doczytałam się tam w komentarzach, że w takiej sytuacji należy zmiksować ją na wolnych obrotach co też uczyniłam i tu prawie się popłakałam. Masa wyglądała na zwarzoną, a barwnik (bo masa miała być różowa) zaczął się od reszty oddzielać. Szpryca, którą miałam dekorować musiała iść w odstawkę i musiałam zapomnieć o falbankach :( O dziwo ;) w smaku krem był dobry wiec postanowiłam jednak udekorować nim tort. Bratanica ucieszyła się, że mimo cioci wrzasków i złości :) dostała torcik, a ciocia postanowiła jeszcze raz się zmierzyć z kremem :).
Chyba checi byly najwazniejsze,a czlowiek uczy sie na bledach.Tez robilam te mase,dlatego jestem pewna ze na 7 urodziny zrobisz rewelacyjny bezstresowy torcik.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDzisiejsze popołudnie spędziłam na wertowaniu Twojego bloga. Nawet nie chcę mówić jaka głodna teraz jestem. Twoje przepisy są rewelacyjne i podane w tak prosty sposób, że nawet ja jestem w stanie je przygotować. Jestem Twoją fanką. :)
OdpowiedzUsuńKobito! Zlituj się! Ja się odchudzać powinnam!
hehe miło usłyszeć takie pochlebstwa :)) mimo że ja dopiero zaczynam zabawę z kucharzeniem ;)
UsuńMi ostatnio zamiast kremy wyszedł sos... Całkiem smaczny, no ale jednak sos, heh... Zdarza się ;)
OdpowiedzUsuńTorcik i tak wygląda ślicznie :)
:))))
UsuńImpressive!:))
OdpowiedzUsuń